zdjęcie przedsatwia widok nowego ogrodzenie wdłuż ulicy

W 2013 r. dzięki aktywności mieszkańców Wielowicza oraz parafian z okolicznych wsi, wybudowano wspaniałe ogrodzenie cmentarza parafialnego w Wielowiczu, wykonane m.in. ze stalowych przęseł przez Pana Stefana Mosińskiego - kowala z Szynwałdu.

Zgoda zbudowała (artykuł z „Wiadomości Krajeńskich” z 31.10.2013r.)

Osoby, które jutro odwiedzą groby swoich bliskich na cmentarzu parafialnym w Wielowiczu mogą nie poznać tego miejsca. Społecznym wysiłkiem wybudowano nowe ogrodzenie od strony frontowej. Efekt jest imponujący, a wartość inwestycji to kilkadziesiąt tysięcy złotych. To wzorcowy przykład współdziałania parafii, mieszkańców i urzędów.

Jeszcze kilka miesięcy temu był tutaj zupełnie inny krajobraz. Cmentarz od strony bramy wjazdowej był ogrodzony zardzewiałą siatką, wspartą na słupkach wykonanych z szyn kolejowych. W płot wrastały ogromne akacje. Dzisiaj mamy w tym miejscu ogrodzenie na betonowej podmurówce, wykonanej klinkierem, ze stalowymi przęsłami oraz słupami z klinkieru w bramie wjazdowej i furtce.

Budowa tego ogrodzenia ma już swoją 4-letnią historię. W 2009 roku na zebraniu wiejskim w Wielowiczu został złożony wniosek mieszkańców w sprawie budowy chodnika do cmentarza parafialnego. Kolejne dwa lata zajęły uzgodnienia z zarządcą drogi powiatowej Wielowicz-Więcbork, dotyczących ujęcia w planach budowy chodnika. W 2012 roku sołectwa Wielowicz, Szynwałd i Wielowiczek oddały część swoich środków z funduszy sołeckich na 2013 rok, łącznie ponad 4.000 złotych na wykonanie dokumentacji technicznej budowy chodnika z zatoką postojową przy cmentarzu w Wielowiczu. Już w 2013 roku samorządy gminy Sośno i powiatu zawarły porozumienie w sprawie realizacji tej inwestycji. W związku z informacją o budowie zatoki postojowej ks. proboszcz Piotr Pieniążek zorganizował spotkanie z parafianami, na którym rozważono możliwość budowy nowego ogrodzenia cmentarza od strony frontowej. Wówczas zdecydowano o budowie takiego ogrodzenia ale w skromnej wersji: na podmurówce z wbudowanymi słupkami i nową siatką. Sama brama wjazdowa i furtka miały pozostać na miejscu. Problem polegał na tym, że jeśli parafia nie wybuduje ogrodzenie przed budową zatoki postojowej, to w przyszłości będzie to utrudnione ze względu na konieczność wycięcia drzew. W lutym tego roku doszło do spotkania rady parafialnej z osobami, które chciały wspólnie z proboszczem poprowadzić inwestycję. Można powiedzieć, że powstało coś na kształt komitetu budowy ogrodzenia. Prace ruszyły w kwietniu. Po uzyskaniu pozwolenia na wycięcie drzew na miejscu pojawił się Stefan Figlewicz z ekipą drwali, którzy usunęli wiekowe akacje.

- Pewnie ekolodzy się na to oburzają, ale proszę mi wierzyć, te drzewa były już chore, puste w środku. Poza tym korzenie niszczyły nagrobki. W zamian proboszcz zakupił tuje kolumnowe i posadził je w tym samym miejscu - mówi Stefan Figlewicz.

Podczas usuwania korzeni niezbędna okazała się pomoc saperów. Przy bramie wjazdowej znaleziono niewybuch, granat moździerzowy. Jednocześnie ruszyła wielka mobilizacja parafian, którzy rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na realizację przedsięwzięcia.

- Zaangażowali się w nią sołtysi i jeden z członków rady parafialnej. Parafianie składali także dobrowolne ofiary w czasie niedzielnych mszy świętych. Część kopert była opisana, część anonimowa - mówi ks. Pieniążek, któremu wokół budowy udało się zintegrować sporą część parafialnej rodziny.

Okazało się, że hojność parafian pozwala myśleć o bardziej zaawansowanej wersji ogrodzenia. Opracowano uproszczoną dokumentację, a roboty zgłoszono w starostwie. Przewidywała ona betonową podmurówkę wykończoną cegłą klinkierową, stalowe słupy i przęsła. W lipcu do pracy ruszyła firma murarska z Więcborka. Jednocześnie przygotowywano stalowe przęsła. Nie zdecydowano się na gotowe. Wykonano je na miejscu od podstaw. Był to projekt autorski. Część elementów była gotowa, ale część została wykuta przez ekipę pod dyrekcją kowala Stefana Mosińskiego, któremu pomagali Piotr Herman i Henryk Krukowski. Całość została poddana procesowi cynkowania.

- W październiku nastąpił montaż przęseł i bramy. To już była wisienka na torcie. Baliśmy się ustalonych przez nas proporcji przęseł. Czy nie za bogato, czy prętów nie za gęsto, w końcu, czy linia ogrodzenia wyjdzie równo. To wielka odpowiedzialność kilku ludzi, którzy w imieniu parafii wykonali to zadanie. Jak ostatecznie będzie to odebrane okaże się 1 listopada. Należy zauważyć, że inwestycja spotkała się z dobrym odbiorem parafian. Praktycznie nie spotykaliśmy się z krytyką. Jak każde przedsięwzięcie, również i nasze, ma kilka lub kilkanaście osób, bez których nie mogłoby być zrealizowane. Na pewno należą do nich wójt Stroiński i dyrektor Eckert, którzy osobiście zaangażowali się od strony administracyjnej. Firma murarska stanęła na wysokości zadania. Przy okazji okazało się, że na terenie parafii mamy dobrych fachowców. Nad całością czuwał i wykazał się ogromnymi zdolnościami zarządczymi, logistycznymi i technicznymi pan Marian Karamucki. Cały czas koordynował  prace, osobiście w nich uczestniczył i sponsorował. Myślę, że wszyscy będą zgodni, że bez Karamuckiego to nie doszłoby do skutku - mówi Piotr Dobrzański, który podkreśla, że w tej sprawie występuje jako mieszkaniec Wielowicza, a nie gminny urzędnik.

- Myślę, że przede wszystkim należy podziękować proboszczowi, który w ciemno nam zaufał, a przecież znamy się dosyć krótko. Mogło to się różnie skończyć, ale się udało - mówi Marian Karamucki z charakterystyczną dla siebie skromnością.

Efekt działania sporej grupy osób i hojności parafian jest imponujący. Jest to chyba najpiękniejsze w powiecie ogrodzenie cmentarza, jest zatoka parkingowa.

- To, czy powstanie chodnik zależy od możliwości finansowych powiatu. Gmina podtrzymuje swój udział w tym przedsięwzięciu - mówi wójt Leszek Stroiński.

Stara zasada, że o nas żyjących najlepiej świadczy to, w jaki sposób pamiętamy o tych, którzy odeszli, w Wielowiczu spełniła się w całej swej rozciągłości.

Autor artykułu: Robert Lida

 

Proboszcz parafii w Wielowiczu składa podziękowania za pomoc w budowie ogrodzenia wszystkim parafianom, którzy złożyli na ten cel swoje ofiary, a także: Sołtysom i członkom rady parafialnej, wójtowi Sośna, Zarządowi Drogowemu w Sępólnie, Państwowej Straży Pożarnej w Sępólnie, Zarządowi i radzie Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Więcborku, Piotrowi Dobrzańskiemu, Marianowi Karamuckiemu, Henrykowi Domkowi, Andrzejowi Krupie, Stefanowi Mosińskiemu, Henrykowi Kurkowskiemu, Piotrowi Hermanowi, Czesławowi Wardyn, Tomaszowi Gburczykowi, Krzysztofowi Seydakowi, Stanisławowi, Krzysztofowi i Sławomirowi Szylingom, Stefanowi Figlewiczowi i drwalom, Lechowi Konopackiemu, Stanisławowi Mordziakowi i jego synowi Damianowi, Piotrowi i Stanisławowi Małkom oraz ich pracownikom, Wiktorowi Seydakowi, Jerzemu i Szymonowi Kozłowskim, Krystynie Małek.